"Dwie drogi rozchodziły się w lesie, A ja? Ja obrałam tą mniej uczęszczaną. I to właśnie wszystko odmieniło..."
Ta dziwna droga doprowadziała mnie aż tutaj. Tak dzisiaj wygląda nasza budowa: jesiennie...
Zarys naszych dachowych kapliczek już jest. Zmiany które nanieśliśmy na projekt dotyczyły przede wszystkim ich rozmieszczenia. Tak to u nas będzie wyglądało:
Lukarna od frontu bez mian:
Lukrny z boku brak (wydaje mi się, że nie wpłynie to negatywnie na wygląd domu):
Lukarna od tyłu: została przesunięta w bok w stronę krawędzi dachu (tak aby nie wchodziła w kosz):
I największa zmiana: dodaliśmy dwie lukarny tam gdzie ich nie było, czyli na drugiej bocznej elewacji:
(i tak się nie obejdzie bez poprawek, Panowie przycięli o jedną krokwie z każdej strony daszku za dużo. Generalnie dwie krokwie i to te, do których są już przybite deski czołowe, są do wymiany. W przeciwnym wypadku ten dłuższy daszek nad wykuszem nie będzie w całości go zakrywał i rogi będą mokąć :( Dopiero dzisiaj wieczorem to zobaczyłam. Panowie rozliczeni, ciekawe czy uda się ich ściągnąć do poprawki.)
Oczywiście wszystkie zmiany nie są jedynie widzimisiem Inwestorów, a wynikają przede wszystkim ze zmiany układu pomieszczeń na poddaszu. Jedna zmiana pociąga kolejną, kolejna następną... i tak dalej. Efektem zmian jest kompromis pomiędzy funkcjonalnością wnętrza a jako takim wyglądem zewnętrza
Dla zainteresowanych - zmiany w projekcie...
Najważniejsze zmiany w bryle budynku ( w sumie nie wiem czy o tym już pisałam, więc jeszcze raz tym razem z rysunkiem ):
- wydłużyliśmy salon i garaż o ok 1 m
- przeformatowaliśmy wykusz z boku: jest większy ponieważ doszłam do wniosku że lepiej przetnie tą długą ścianę (zmiana wynika również ze zmiany ukladu wnętrz)
- zmieniliśmy układ lukarn.
Do naszego dachu, którego mam nadzieję doczekać się jeszcze w tym roku .... zdecydowaliśmy się na rynny ciągnione (ciągłe). Mają niby być bardziej wytrzymałe, szczelne, elastyczne i wizualnie pozytywne. Brak jest w tym systemie widocznych haków podtrzymujących rynny, które mocowane są od wewnątrz. Czy to będzie takie super czas pokaże. A na razie, po prostu nam się to podoba. Kształtem przypomina trochę ozdobny gzyms. Dokaldnie tak to wygląda:
Podglądnięte dzisiaj u znajomych:
I na koniec dzisiejszej wycieczki: widok z drugiej strony wzgórza na nasz komin
SUPER! z tej odłegłości nie widać błota.
Podczas stawiania komina przyzwyczaiłam się do żółwiego tempa prac. Komin powstawał chyba z miesiąc. A tu Panowie wpadli w czwartek, wypadli w piątek. Gdyby nie to, że dzisiaj pada, to pewnie by teraz kończyli.
A oto efekty ich dwudniowych prac...
Szkoda tylko, że jest tak mokro, błotowato, mazidłowato, mlaskająco-klejąco od tej naszej gliny. I jeszcze gdyby nie było tak nasrane tymi wszystkimi odpadami, dechami, belkami, pustakami, cegłami i co tam tylko może się przewalać na budowie, to efekt wizualny na pewno byłby przyjemniejszy. A tak, co posprzątam to się przez działkę przewali budowlane tornado i znowu jest to samo. Ale co tam , od czego jest wyobraźnia. Ja już sobie wyobrażam piękny zielony trawnik i rabatki w koło domu :)
Szaro, buro i ponuro... ale więźba już jest