WIĘŹBA
Podczas stawiania komina przyzwyczaiłam się do żółwiego tempa prac. Komin powstawał chyba z miesiąc. A tu Panowie wpadli w czwartek, wypadli w piątek. Gdyby nie to, że dzisiaj pada, to pewnie by teraz kończyli.
A oto efekty ich dwudniowych prac...
Szkoda tylko, że jest tak mokro, błotowato, mazidłowato, mlaskająco-klejąco od tej naszej gliny. I jeszcze gdyby nie było tak nasrane tymi wszystkimi odpadami, dechami, belkami, pustakami, cegłami i co tam tylko może się przewalać na budowie, to efekt wizualny na pewno byłby przyjemniejszy. A tak, co posprzątam to się przez działkę przewali budowlane tornado i znowu jest to samo. Ale co tam , od czego jest wyobraźnia. Ja już sobie wyobrażam piękny zielony trawnik i rabatki w koło domu :)
Szaro, buro i ponuro... ale więźba już jest