PRZEŻYJMY TO JESZCZE RAZ
Data dodania: 2014-11-02
Pierwszy etap budowy praktycznie za nami. 29.10.2014 - zakończyliśmy grzebać się w ziemi i od przyszłego roku idziemy w górę. Na ten rok finito!
TAK TO BYŁO....
Pierwsze wykopki i pierwsze poprawki :) Chłopy wybrały za mało ziemi, bo nie poczytały projektu zanim się wzięły do roboty i trzeba było poprawiać
Fundamenty schodkowe - różnica poziomów 80 cm
Podsypka pod fundament szerokości 90 cm i grubości 30 cm
Krajobraz po burzy - everything destroyed...
Zaczęło padać dzień po wyłożeniu podsypki, tylko ona nas uratowała. Glina po uplastycznieniu się nie ma wlaściwości nośnych, więc wszystko trzeba by było wybierać, poglębiać wykopy - może pół metra może metr. A wtedy byśmy się przebili do warstwy gdzie znajduje się woda pod cisnieniem, która by biła sobie góry i by było mokro. Naprawdę mało brakowało....
Trochę obeschło i zalaliśmy ławy
A potem ściany fundamentowe
A potem było piknie...
Dwa razy dysperbit, zewenątrz i wewnątrz plus ławy, W zasadzie własnymi siłami i rękami , cała ekipa domowa. Nasze chłopy nie bardzo chciały malować ławy, a i ściany trzeba było po nich poprawić
A tu początki ukladania styroduru
Jeszcze tylko folia kubełowa (w sumie wg mnie nie potrzebna) no i obsypywanie fundamentów na koniec.
Zewnątrz zasypane gruntem rodzimym (glina) . Do wewnątrz poszedł piach , duuuużo piachu....
Chłopy też nie chciały utwardzać piasku wibratorem, więc znowu trzeba było się wziąć do roboty i nająć domową ekipe, jest świetna, polecam (dużo robi, a nic nie kosztuje, ) :D
Ale warto było trochę się pomęczyć, trochę popracować (mąż wykorzystał miesiąc zaległego urlopu) bo mamy to co chcieliśmy i jak chcieliśmy...
w tle garaż po recyclingu, tylko trochę wymięty (patrz poprzedni wpis)
Się działo....... :)
TAK TO BYŁO....
Pierwsze wykopki i pierwsze poprawki :) Chłopy wybrały za mało ziemi, bo nie poczytały projektu zanim się wzięły do roboty i trzeba było poprawiać
Fundamenty schodkowe - różnica poziomów 80 cm
Podsypka pod fundament szerokości 90 cm i grubości 30 cm
Krajobraz po burzy - everything destroyed...
Zaczęło padać dzień po wyłożeniu podsypki, tylko ona nas uratowała. Glina po uplastycznieniu się nie ma wlaściwości nośnych, więc wszystko trzeba by było wybierać, poglębiać wykopy - może pół metra może metr. A wtedy byśmy się przebili do warstwy gdzie znajduje się woda pod cisnieniem, która by biła sobie góry i by było mokro. Naprawdę mało brakowało....
Trochę obeschło i zalaliśmy ławy
A potem ściany fundamentowe
A potem było piknie...
Dwa razy dysperbit, zewenątrz i wewnątrz plus ławy, W zasadzie własnymi siłami i rękami , cała ekipa domowa. Nasze chłopy nie bardzo chciały malować ławy, a i ściany trzeba było po nich poprawić
A tu początki ukladania styroduru
Jeszcze tylko folia kubełowa (w sumie wg mnie nie potrzebna) no i obsypywanie fundamentów na koniec.
Zewnątrz zasypane gruntem rodzimym (glina) . Do wewnątrz poszedł piach , duuuużo piachu....
Chłopy też nie chciały utwardzać piasku wibratorem, więc znowu trzeba było się wziąć do roboty i nająć domową ekipe, jest świetna, polecam (dużo robi, a nic nie kosztuje, ) :D
Ale warto było trochę się pomęczyć, trochę popracować (mąż wykorzystał miesiąc zaległego urlopu) bo mamy to co chcieliśmy i jak chcieliśmy...
w tle garaż po recyclingu, tylko trochę wymięty (patrz poprzedni wpis)
Się działo....... :)